
W przestrzeni publicznej i świecie zawodowym coraz częściej rozmawiamy o rolach płciowych i ich wpływie na funkcjonowanie jednostek. Skupiamy się na sytuacji zawodowej kobiet, analizujemy wyzwania związane z łączeniem ról społecznych, rodzinnych i zawodowych. To ważne i potrzebne rozmowy. Jednocześnie warto pamiętać, że także mężczyźni stoją dziś przed koniecznością odnalezienia się w dynamicznie zmieniającym się świecie i redefinicji swojej roli w społeczeństwie.
Dzień Mężczyzn, choć mniej celebrowany niż Dzień Kobiet, jest dobrą okazją do refleksji nad współczesnym pojmowaniem męskości.
Tradycyjne wzorce, które dla poprzednich pokoleń były oczywiste, tracą swoją klarowność, a nowe nie zawsze są jednoznaczne. Jak odnaleźć się w świecie, w którym rośnie znaczenie kompetencji emocjonalnych, elastyczności i samoświadomości? Jak radzić sobie z często sprzecznymi oczekiwaniami wobec roli mężczyzny?
Nie wszyscy znajdują odpowiedzi na te pytania. Badania pokazują, że coraz więcej osób doświadcza zaburzeń psychicznych, a statystyki dotyczące samobójstw są alarmujące. Szczególnie dramatyczne są właśnie te dotyczące mężczyzn – w Polsce w 2024 roku mężczyźni stanowili 84% wszystkich ofiar samobójstw. Rodzi się więc pytanie: skoro wsparcie psychologiczne jest powszechnie dostępne, dlaczego tak wielu z niego nie korzysta? Czy rzeczywiście mają do niego utrudniony dostęp, czy może istnieje szereg barier, które ich przed tym powstrzymują?
Rozmowa o męskości nie powinna sprowadzać się wyłącznie do oczekiwań społecznych, a przede wszystkim do trudności związanych z tą rolą i płynących z niej realnych potrzeb. Dlaczego więc mężczyźni rzadziej korzystają z psychoterapii?
Chociaż coraz częściej mówimy o zdrowiu psychicznym, nadal funkcjonujemy w społeczeństwie, w którym silnie zakorzenione jest przekonanie, że trudności emocjonalne to coś, z czym "powinno się radzić samemu". Mężczyzna, jako ten silny, zaradny i odporny, "nie powinien potrzebować pomocy". Choć wzorzec ten bywa coraz częściej podważany, wciąż tkwi głęboko w normach społecznych i przekonaniach wielu mężczyzn (i kobiet!).
Wiem, na podstawie doświadczenia płynącego z wielu lat pracy w gabinecie terapeutycznym, że nawet ci, którzy świadomie decydują się na terapię i rozumieją jej wartość, najczęściej mierzą się z niezwykle silną obawą przed oceną. Boją się reakcji bliskich, znajomych, środowiska zawodowego. Paradoksalnie, kiedy już zdecydują się otwarcie mówić o swoich doświadczeniach, najczęściej spotykają się ze znacznie głębszym zrozumieniem i wsparciem, niż kiedykolwiek wcześniej.
Brak umiejętności rozpoznawania i przepracowywania emocji to kolejna przeszkoda. W Polsce, jak i w wielu innych krajach, edukacja emocjonalna niemal nie istnieje – a jeśli już, to głównie w odniesieniu do dziewcząt. Chłopcy od najmłodszych lat słyszą, że "chłopaki nie płaczą", "trzeba być twardym" i "nie ma co się rozklejać". W konsekwencji dorastają bez narzędzi do nazywania i regulowania emocji. Kiedy pojawia się kryzys, a strategia unikania zawodzi, nie mają zasobów, by się z nim zmierzyć.
Co pokazują badania?
Statystyki jednoznacznie wskazują, że mężczyźni znacznie rzadziej niż kobiety korzystają z psychoterapii. W Polsce wśród pacjentów terapeutycznych kobiety stanowią większość (za: Raport Polska na kozetce 2025, Kliniki.pl), a w USA mężczyźni to jedynie 30-40% osób w gabinetach terapeutycznych. Na szczęście w ostatnich latach ten trend zaczyna się zmieniać – coraz więcej mężczyzn traktuje psychoterapię jako narzędzie nie tylko do radzenia sobie z kryzysami, ale również do rozwoju osobistego.
Przede wszystkim ważne jest, byśmy psychoterapię definiowali jako element dbania o siebie, a nie wyłącznie jako interwencję w sytuacjach kryzysowych.
Umiejętność rozpoznawania i regulowania emocji, samoświadomość oraz zdolność do refleksji nad schematami działania stają się kluczowe nie tylko w relacjach prywatnych, ale także w skutecznym zarządzaniu sobą i innymi w środowisku pracy.
Na szczęście w swojej praktyce widzę coraz więcej mężczyzn, którzy dostrzegają realną wartość wsparcia terapeutycznego – nie tylko w sferze emocjonalnej, ale także zawodowej. Co więcej, mam poczucie, że na przestrzeni mojej kariery zawodowej mogę obserwować, jak bardzo zmienia się ich podejście do własnych emocji.
O ile jeszcze kilka lat temu w moim gabinecie mężczyźni częściej pojawiali się na pojedynczych konsultacjach, ukierunkowanych na rozwiązanie konkretnego problemu czy objawu, dziś coraz częściej są gotowi na dłuższy proces i świadomą pracę nad sobą. To pokazuje, że zmiana już się dzieje – ale nadal potrzebujemy więcej otwartych rozmów, aby wsparcie psychologiczne stało się dla mężczyzn czymś naturalnym.
ul. Koszykowa 10 lokal 3
00-646 Warszawa
II piętro, po wejściu do budynku klatka nr 1,
(po prawej stronie holu wejściowego)