
Wyobraź sobie taki moment. Samolot właśnie wylądował. Ty – z głową pełną planów i wyobrażeń o nowej roli zawodowej. Obok partner czy partnerka – osoba, która po to, by wspierać Cię w rozwoju Twojej kariery, zgodziła się zostawić swoją pracę, znajomych, ulubione miejsca, rytuały i dobrze znaną codzienność. Za rękę trzymasz dziecko, które wygląda przez okno z zaciekawieniem i lekką niepewnością. Jeszcze niedawno miało swoją klasę, przyjaciół i dobrze znane podwórko, a to, jakie będzie teraz jego życie, dopiero ma się okazać.
Można by uznać to za początek ekscytującej przygody. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona – zmianie bardzo często towarzyszy napięcie i wątpliwości. Bo to już nie tylko Twoja historia – to historia całej rodziny. I choć każdy z bliskich doświadczy tej nowej rzeczywistości inaczej, Ty czujesz rosnące przekonanie, że to właśnie od Ciebie zależy, czy wszyscy odnajdziecie się w nowym świecie.
Dla wielu ekspatów przeprowadzka z rodziną oznacza wzięcie na barki znacznie większej odpowiedzialności niż ta, która wynika z opisu stanowiska. W głowie pojawiają się pytania:
Partner czy partnerka, nie mając zagwarantowanej pracy, która ułatwiłaby poznanie nowych ludzi, często długo jej nie znajduje. Pojawia się poczucie izolacji, które z czasem może prowadzić do frustracji czy żalu. Dla dzieci natomiast szkolna rzeczywistość brzmi początkowo jak szyfr – coś, co dotychczas przychodziło z łatwością i dawało satysfakcję, nagle wymaga podwójnego wysiłku. Nawet codzienne obowiązki – zakupy, lekarz, zajęcia dodatkowe – w obcym języku zamiast rutyną stają się wyzwaniem.
Na zewnątrz widać profesjonalistę, który radzi sobie w nowej roli. W środku coraz głośniej brzmi myśl: „To na mnie leży odpowiedzialność, żebyśmy wszyscy byli tu szczęśliwi”.
W takiej sytuacji wielu ekspatów obawia się mówić o swoich trudnościach wprost. Często towarzyszy im lęk, że jeśli przyznają się do wątpliwości, usłyszą: „to dla Ciebie zostawiłem swoje życie, a Ty teraz mówisz, że nie jesteś pewien tej decyzji?”.
Zamiast rozmów, które dawniej dawały bliskość i ulgę – o codziennych irytacjach, dziwnych decyzjach przełożonych czy zwykłych drobiazgach – pojawia się milczenie. Na zewnątrz relacja wygląda stabilnie, ale wewnętrznie rośnie dystans. Niewypowiedziane emocje nie znikają – powracają w postaci bezsenności, poczucia winy, objawów lękowych czy depresyjnych.
Dzieci zazwyczaj szybciej niż dorośli uczą się języka i adaptują do nowych warunków. To jednak nie oznacza, że początki są dla nich łatwe. Nowe zasady, inny kod kulturowy, brak znajomości języka – wszystko to potęguje poczucie wykluczenia. Bycie „tym nowym” rzadko jest przyjemne dla dorosłego, a dla dziecka bywa emocją, z którą nie potrafi sobie jeszcze poradzić. Często wyraża to łzami, buntem albo wycofaniem. Spadają wyniki w nauce, maleje chęć podejmowania aktywności, które dotychczas dawały radość.
Rodzice starają się towarzyszyć dzieciom najlepiej, jak potrafią. Ale kiedy każde zebranie, rozmowa z nauczycielem czy wizyta u lekarza stają się testem cierpliwości, wsparcie nie zawsze jest łatwe. Tym bardziej, że proces adaptacji dzieci odbywa się równolegle z wdrażaniem rodzica w nowe obowiązki zawodowe – a więc w warunkach presji i niepewności.
W myśleniu wielu ekspatów szybko pojawia się przekonanie: ta decyzja, tak kosztowna dla wszystkich, musi się obronić. Praca powinna dawać satysfakcję, rozwój powinien być widoczny. Skoro bliscy mierzą się z wieloma trudnościami, to rolą ekspata jest być silnym, opiekuńczym partnerem i rodzicem – a nie kolejną osobą potrzebującą wsparcia.
Z tyłu głowy coraz głośniej brzmią jednak pytania: „Czy naprawdę było warto? Czy miałem prawo narażać rodzinę na ten trudny proces w imię swojej kariery? Czy to nie egoizm?”. Odsuwanie takich myśli wymaga ogromnej energii emocjonalnej i poznawczej. Z czasem prowadzi do wyczerpania, drażliwości, poczucia, że nawet najmniejsze zadanie wymaga wielkiego wysiłku. To prosta droga do wypalenia zawodowego.
Na papierze ekspat z rodziną często wygląda na świetnie funkcjonującego pracownika – realizuje zadania, osiąga wyniki, jest obecny. Ale pod spodem mierzy się z obciążeniem, którego raporty nie pokażą.
Dlatego organizacje mogą zrobić naprawdę wiele:
Przeprowadzka z rodziną to nie tylko zmiana adresu, lecz złożony proces, który wiele mówi o naszych ograniczeniach i potrzebach. To ogromny wysiłek, z którym każdy członek rodziny mierzy się inaczej – we własnym tempie, z innymi zasobami i wrażliwością. Naturalne są chwile zwątpienia. Ważne jednak, aby nie przeżywać ich w samotności.
Jeszcze ważniejsze – by w takich momentach była przestrzeń na sięgnięcie po pomoc. Niezależnie od tego, czy chodzi o trudności adaptacyjne, objawy lękowe, czy przeciążenie – poszukiwanie wsparcia nie musi wiązać się ze wstydem. Wręcz przeciwnie – sama świadomość, że istnieją ludzie i instytucje gotowe pomóc, często przynosi ogromną ulgę.
Żadna rodzina, która podjęła odważną decyzję o przeprowadzce, nie powinna czuć się pozostawiona sama sobie. Niezwykła jest tu rola systemów wsparcia – formalnych i nieformalnych – które pomagają zamienić przetrwanie w poczucie przynależności. Sama świadomość, że nie trzeba wszystkiego dźwigać w pojedynkę, staje się kotwicą bezpieczeństwa zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.
Dlatego zostawiam Cię z paroma pytaniami:
👉 Czy w Twojej organizacji relokacja obejmuje realne wsparcie dla rodzin ekspatów – nie tylko na początku, lecz także w dłuższej perspektywie?
👉 Czy sukces zawodowy mierzony jest wyłącznie w wynikach, czy także w tym, czy pracownik i jego bliscy czują się tutaj naprawdę u siebie?
Głęboko wierzę, że prawdziwie udana relokacja to nie tylko dobrze obsadzone stanowisko. To codzienność, w której cała rodzina może poczuć, że ma szansę odetchnąć spokojniej.
Picture this scene. The plane touches down. Your head is buzzing with plans for your new life. Your partner is in the seat next to you – the pearson you love most in this world, who has just agreed to put their own career, friends and everyday routines on hold so you could take this professionel leap. In the other seat, curiously looking out the window is your child, who only weeks ago still had their familiar classroom, best mates and the playground they knew by heart. What will this new reality be like for them? That is still unclear.
On the surface it looks like the start of a grate, new adventure. The reality is usually not that simple , it’s often accompanied by a heavy dose of doubt and tension. Because this this time its not only your story – it’s your family’s. And while each of you will experience the new reality differently, you can’t shake the sense that it falls on your shoulders to make sure everyone lands safely in this new life.
For many expats, relocating with family means carrying taking on way more than the job description suggests. Will my partner find a sense of purpose here? Will the children manage in school? Can we build a home that feels more than temporary? Those are questions that weight on them just as much as the professional duties, if not more.
Without a workplace of their own where they would naturaly be forming new friendships, partners often struggle to meet new people. Isolation can creep in, sometimes spilling over into frustration or resentment. For the children, the school system and even their clasroom often feels like a puzzle in a foreign code. The ease and confidence which they approached their schookwoirk with, might be replaced by a sense of everyday struggle, wher double the effort brings half the reward. When faced in another language, even the simplest day to day errands – shopping, doctors’ visits, after-school clubs – turn into a series of challenges.
None of this is visible from the outside. The world sees a skilled and professional compleeting their projects and delivering results. Inside, the whisper grows louder: “It’s up to me to make us happy.”
Many expats are reluctant to share how their struggling with their loved ones. They fear dissapointing their partners or even being rejected and judged for their difficulties. Very often they belive they would be met with resentment and hear something to the account of: “I gave up everything for you, and now you’re saying you’re not sure?”
So, the small everyday conversations about work irritations or odd management decisions with ther better half that used to bring comfort, are replaced by silence. Outwardly, the relationship looks stable. Inwardly, the emotional disconect grows sometimes leading to the loss of intiamacy, increasingly frequent frictions and conflicts. And the feeligs of guilt and sense of falioure in making the transition a success pushed aside don’t disappear – they resurface as sleepless nights, anxiety, sometimes even depression.
Children usually pick up the language quicker than adults, but that doesn’t mean the first months are easy on them. Different social rules and an unfamiliar cultural code might create a sense of exclusion. Being “the new kid” is rarely pleasant – and for a child who is allready at a dissadvantage because of all the above, its even harder. By their nature volnurable and unaccostomed to lifes hardships, children often lack the tools to process that or coping echanisms that would help them in these kind of situations. I stead they can become prone to crying, defiant or withdrawn. School performance can dip, and activities that once brought joy suddenly lose their alure.
Seeing their child strugge is extreamly difficult to any parent. When put on top parent-teacher meeting in foregin languages set in an unfamiliar schooling system, when teachers don’t always seam equiped to provide assistance, feels like a test of nerves. And all of this is happening just as the parent themselves is trying to prove their worth in a demanding new role.
Very quickly, a belief sets in: this upheaval has to prove worth it. At least the job has to deliver and the career must progress. With everyone making sacrifices, you feel you must be strong, dependable, never the one in need of help.
But in the background, the sense of guilt lingers: “Was it really worth it? Was I being selfish? Did I have the right to put my family through all that, just for the sake of my career” Pushing those thoughts away takes a huge tool. Over time it chips away at your life energy and resilience, leaving you drained, irritable and worn down – fertile ground for burnout.
On paper, the expat with a family looks fine – delivering results, engaged, productive. Underneath, the load may be crushing. Organisations can make a real difference:
Moving abroad with family is never just a change of postcode. It’s a deep and demanding process, one that tests everyone in different ways. Doubt is natural – but it should never have to be faced in isolation.
Reaching out for help – for yourself, your partner, or your children – is not a weakness. In fact, simply knowing that support exists can itself be a lifeline.
No family that has taken the brave step to relocate should feel abandoned. The right systems of support – formal and informal – can turn survival into belonging. And sometimes, the simple knowledge that you don’t have to carry it all alone is the anchor that keeps everyone steady.
So let me leave you with two questions:
👉 Does your organisation’s relocation package truly include support for families?
👉 Do you measure success only in results – or also in whether employees and their loved ones can genuinely call this place home?
Because a successful relocation isn’t just a well-filled role. It’s the moment when the whole family can finally exhale.
ul. Koszykowa 10 lokal 3
00-646 Warszawa
II piętro, po wejściu do budynku klatka nr 1,
(po prawej stronie holu wejściowego)